wtorek, 19 lipca 2016

Szkoła średnia jest taka wredna



Dzisiaj o szkole średniej, ponieważ wydaje mi się, że to już ten moment, w którym mogę otwarcie wypowiedzieć się na ten temat. Wielu obawia się tego etapu. Dorosłość, matura, straaaaaaszni i baaaaardzo wymagający nauczyciele.

Na swoim przykładzie, postaram się przybliżyć Wam nieco jak to wszystko wygląda naprawdę. Wspomnę tylko, że każda szkoła jest inna pod względem panującej atmosfery dlatego bazować będę na swoim liceum.

Gimnazjum wspominam średnio. Ciągła walka o uznanie, burzliwy okres dorastania, czarna dziura w głowie, inne priorytety… Szczerze, to cieszyłam się, kiedy przyszło mi je skończyć.  Szczęście nie potrwało długo ponieważ uświadomiłam sobie, że przecież po wakacjach zaczynam naukę w całkowicie innej szkole. Liceum… I kolejny stres! Nowi ludzie, bardziej wymagający  nauczyciele (i na pewno straszni!). Nie wiedziałam, jak to wszystko zniosę ale nie wiedziałam również tego, że te trzy lata, będą jak na razie najpiękniejszym czasem w moim życiu.




Szkoła jak szkoła. Nieważne jaka. Wszystko zależy od nas, uczniów. Jeżeli bardzo ci zależy i  jesteś zaangażowany, to na pewno dasz sobie radę. Poza tym,  jeśli  jesteś fair wobec nauczycieli i uczysz się sumiennie z lekcji na lekcję, oni będą fair wobec Ciebie. Transakcja wiązana.

W szkole średniej, nie jesteśmy traktowani z góry, a może inaczej – przez większość nauczycieli nie jesteśmy. To tutaj stajemy się pełnoletni i zaczynamy rozumieć bardziej pewne rzeczy, które we wcześniejszych latach edukacji były raczej niezrozumiałe. Zaczynają się dyskusje na lekcjach i przede wszystkim, nie karcą nas za wygłaszanie swojego zdania. Odnosimy się do siebie z szacunkiem. W końcu, wszyscy jesteśmy już dorosłymi ludźmi. I wiecie co? Stereotyp, który głosił, że uczeń i nauczyciel to najgorsi wrogowie, zostaje obalony.

Nauczyciele to też ludzie, którzy również kiedyś byli uczniami. Nikt nie zrozumie nas lepiej od nich. Po prostu warto otworzyć się i czasami spojrzeć na pewne kwestie z innej perspektywy.  Pamiętacie obrażanie się na nauczyciela za to, że dostało się niską ocenę ze sprawdzianu pomimo tego, że uczyło się cały dzień? Przecież to głupota. Nikt nie chce nikomu zrobić na złość. W liceum zaczęłam myśleć inaczej. Jeżeli ocena mnie nie zadowala, to znak, że muszę przyłożyć się nieco bardziej i posiedzieć jeszcze dłużej. To przede wszystkim mi ma zależeć.

Nie wiem, jak to wyglądało w innych szkołach ale u mnie panowała świetna atmosfera. Za każdym razem, kiedy wspominam o tych trzech licealnych latach, mam łzy w oczach. Tak bardzo chciałoby się do tego wrócić! I tak, to może wydawać się nieco zabawne, bo przecież absolwentką jestem dopiero od trzech miesięcy!


\
 Od moich kochanych i wspaniałych nauczycieli nauczyłam się wielu rzeczy i to nie tylko  tych ściśle związanych ze szkołą. Nauczyłam się troszkę  życia i stałam się lepszym człowiekiem. Czuję to. Każde rady, które od nich otrzymałam są dla mnie jak na wagę złota. Śmiało mogę stwierdzić, że niektórzy są  moimi autorytetami. Poza tym, byliśmy jedną, wielką rodziną. Dziękuję swojej szkole za piękne wspomnienia, których już nikt mi nie odbierze, bo są moje J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz