Będąc małą
dziewczynką marzyłam o tym aby mieszkać w pięknym, ogromnym pałacu, gdzieś na
szczycie góry – tak jak na prawdziwą, małą księżniczkę
przystało. Wyobrażałam sobie wielkie pokoje, z jeszcze większymi łóżkami,
różową pościelą i piękną salą balową. Każdemu powtarzałam, że chciałabym
mieszkać tam sama, bo przecież to wszystko miało być tylko moje.
Kiedy już
trochę podrosłam, wybiłam sobie z głowy pałac i postanowiłam, że kiedy będę już
dorosła, będę mieszkać w wielkim, nowoczesnym mieszkaniu. Najlepiej
dwupiętrowym – z basenem i innymi luksusowymi udogodnieniami.
Ale chyba dom, to
nie tylko piękne wnętrza… Dom, to my i ludzie się w nim znajdujący –rodzina.
Wydaje mi się, że dom to również stan ducha. W miejscu, w którym mieszkamy,
powinniśmy czuć się przede wszystkim dobrze. Powinniśmy czuć się potrzebni, kochani
i doceniani.
Aktualnie, moim
wymarzonym domem jest miejsce, w którym wszyscy
szanujemy się nawzajem. Jemy razem śniadanie, rozmawiamy, śmiejemy się.
Mój dom, to pełna swoboda. Mogę pozwolić sobie na codzienne koncerty pod
prysznicem, płacz, śmiech i bycie sobą. To tutaj mogę nałożyć najstarsze i
najbardziej zniszczone dresy. Mogę również związać włosy w niechlujnego koka,
nie będąc tym samym oceniana.
W moim
wymarzonym mieszkaniu widzę uśmiechnięte i radosne twarze. Do szczęścia nie
potrzebuje luksusów i dużych przestrzeni. Potrzebuję obecności osób, na których
w jakiś sposób mi zależy. Takich, którym mogę powiedzieć szczere dzień dobry i dobranoc.
Dom to nie
budynek, a atmosfera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz