sobota, 5 listopada 2016

Młodzi gniewni


Większość z Was na pewno kojarzy tę piosenkę. Dosyć często leci w radio, ale chyba średnio kojarzy nam się z czymkolwiek.

Wiedziałam, że utwór ten łączy się z filmem, który zalicza się do takich, które koniecznie trzeba obejrzeć. Nigdy wcześniej tego nie zrobiłam, aż do dzisiaj. Kiedy przychodzi moment, w którym decyduję się na obejrzenie czegokolwiek, wchodzę na bardzo dobrze znany portal, jakim jest filmweb.

Jeden komentarz, znajdujący się pod opisem fabuły, przykuł moją uwagę i pozwolę sobie tutaj go przywołać.
Ten film powinien zobaczyć każdy aspirujący pedagog.

Jako, że należę do grona przyszłych pedagogów (oczywiście może, bo życie jest nieprzewidywalne!!!) postanowiłam podkasać rękawy i w końcu wziąć się za to.

Nie chciałabym bawić się w recenzenta, ale zaznaczę tylko, że film może obejrzeć każdy. Nie tylko „aspirujący pedagogowie”.

O czym opowiada? O tym, że każdy ma szansę na sukces – bez względu na pochodzenie czy kolor skóry. Każdy, ponieważ nie różni nas nic. Kompletnie nic, wiecie? Jesteśmy ludźmi, wszyscy. Każdy z nas ma pełne prawo do wyborów. Tak, w y b o r ó w. Na tym polega życie. Jesteśmy kierowcami tego ogromnego statku i to od nas zależy jak tym statkiem pokierujemy. Dobrze czy też nie – nasz wybór, nasza wola.



Film pokazuje też jedną bardzo ważną rzecz, o której wspominałam na tym blogu niejednokrotnie, dlatego tak bardzo się tego czepiam – my, jako ludzie mający prawo do wyborów, mamy również prawo do nawiązywania relacji. Nie ma żadnych zakazów. Nie ma żadnych śmiesznych konwenansów, stereotypów. Pozostawiam to Wam. Pomyślcie nad tym sami. O co mi, do cholery jasnej, chodzi?

Nauczycielka, którą świetnie zagrała Michelle Pfeiffer, jest kobietą upartą. Pokazuje jak bardzo zależy jej na dobrze uczniów, którzy nie są wyłącznie jej uczniami, ale ludźmi, w których dostrzegła potencjał oraz dała im szansę – szansę na to, że każdy z nich może być kimś. Uświadomiła im również to, że są wyjątkowi i ta wyjątkowość sprawiła, że wszyscy mieli siłę do tego, aby cokolwiek osiągnąć. Nawet małe cele. Ale te małe cele są podstawą tych ogromnych.

Może to tylko film i wszystko jest nadto przerysowane, ale dlaczego miałabym tak myśleć? Wierzę w to, że istnieją tacy ludzie (specjalnie nie używam terminu „nauczyciel”) jak Louanne Johnosn, którzy swoją dobrocią i zdrowym uporem zarażają innych. Prawdziwie pragnął dobra dla innych. Bezinteresownie.

Nie tylko pedagogom, nie tylko nauczycielom, nie tylko uczniom – polecam WSZYSTKIM. Warto.


2 komentarze:

  1. Witam!
    Świetny blog, przejrzysty. Uwielbiam prostotę!
    Ten film właśnie znalazł się na mojej liście. Muszę obejrzeć. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że słyszałam kiedyś o tym filmie, ale nie oglądałam. :)

    OdpowiedzUsuń